Nagromadziło mi się zdjęć do pokazania, więc aktualizacje będą częstrze.
Wczoraj zawitałem na molo w Sopocie. Przyciągnęła mnie ciekawość, jak duże są zniszczenia po ostatnim sztormie. Patrząc po ilości odwiedzających ludzi - nie tylko mnie.
I tak oto duma Sopotu nie oparła się niszczącej sile żywiołu. Ale nie dramatyzujmy tak - główna część pozostała nienaruszona, z wyjątkiem końcówki wychodzącej w morze. Największe zniszczenia dokonały się na dolnych poziomach.
Zamknięta końcowa część mola:
Tutaj dokonały się największe zniszczenia. Widok w kierunku na Gdańsk:
Tutaj druga strona, Grand Hotel w tle:
Mewy oczywiście niczym się nie przejmowały, a jedzenie łapały w locie:
Morze to żywioł, kto by pomyślał, że jeszcze parę dni temu były tu tak wielkie fale.
OdpowiedzUsuńA następnego dnia spokojne jak jezioro ;-)
OdpowiedzUsuńTrochę dziwne wydaje mi się niedostosowanie projektu molo do panujących warunków...Chociaż, jak to mówią: "Najstarsi górale" nie widzieli takiego sztormu.