niedziela, 16 marca 2014

Praga cz. 7 - ostatki

Generalnie jest już po ostatkach... ale nie będę czepliwy ;-) Zostało mi jeszcze kilkanaście zdjęć z pleneru praskiego, które chciałbym tutaj pokazać. Typowe przykłady "różności" ;-)

Baba Jaga - bo któż by inny? Tyle, że bez miotły.



To już luźne skojarzenie, ale nie mogę się go pozbyć... Maja :



...i Gucio ;-)



Czesi mają luźne podejście do katolicyzmu.



Zwyczaj przypinania kłódek przez pary (lub "na szczęście") rozpowszechnił się na tyle, że czasem nie da rady oprzeć się o poręcz mostu. "Będziemy skuci aż nas rdza rozłączy..." Bardzo romantyczne :-]



Tutaj miejsca na kłódki zabrakło. Warto jednak przystanąć na chwilę, ponieważ doszliśmy na Velkopřevorské náměstí. A rzut beretem na lewo znajduje się...



...ściana Johna Lennona. Jej historia rozpoczęła się w latach 80, gdy studenci pisali na niej hasła niezbyt przychylne reżimowi komunistycznemu. Dziś ludzie piszą na niej dosłownie wszystko, jednak generalnie zachowano odniesienia do muzyki Beatlesów. Sympatyczne.





A propos tego kadru, zacny suchar mi się przypomniał:
Facet spotyka wariata, który siedzi na drzewie z wędką bez żyłki. Pyta go:
-Panie, co pan tam robisz?
-Łowię pimpurdany.
-A co to takiego?
-Nie wiem, żadnego jeszcze nie złowiłem.

Tak, wiem, że postać na tym zdjęciu nie ma wędki ;-)



Byli Beatlesi, jest i knajpa tematyczna.



Ostatnie dwa kadry ze wzgórza Vitkov. Zmęczony rowerzysta.



Na zakończenie praskich wrzutów - jeden selfie :-D