Jeśli
pomyśleliście kiedyś, że motyw złotej polskiej jesieni jest
nieco przereklamowany, być może przekonam Was jak bardzo się
mylicie. Nic jednak na siłę, niech przede wszystkim przemówi
obraz. Choć zapraszam i do poczytania.
Zeszłej
jesieni przypadło mi w udziale udać się w Góry Stołowe. Co
ciekawe, była to druga wyprawa w ciągu trzech miesięcy. Ta
pierwsza nie skończyła się najlepiej - pobyt na SOR-ze w Nowej
Rudzie nie będzie najmilszym wspomnieniem, za to z pewnością
jednym z bardziej intensywnych. Mniejsza zresztą z tym.
W
Kotlinie Kłodzkiej znalazłem się dzięki uprzejmości firmy Sony i
kwartalnika motoryzacyjnego RAMP. Nie byle jakiego kwartalnika.
Prowadzony przez Piotra R. Frankowskiego RAMP traktuje nie tylko o
samochodach. W swoich tekstach, autorzy przemycają masę ciekawostek
na temat np. historii odwiedzanych miejsc, techniki motoryzacyjnej,
sztuki, czy designu. Nikt się nie zachwyca suchymi faktami odnośnie
mocy maksymalnej i momentu obrotowego testowanych aut, nie mniej
jednak zgaduję, że niejeden redaktor zbierał obrazki z superautami
z gum Turbo. Myślę, że RAMP-a docenią prawdziwi miłośnicy
motoryzacji i ludzie ciekawi świata - właśnie w tej kolejności.
Fotograficzni esteci także znajdą coś dla siebie. Świetne i
klimatyczne zdjęcia m.in. Błażeja Żuławskiego ilustrujące
artykuły nadają czasopismu wyrazistego charakteru. Chapeau bas.
Piotr
odwiedza te okolice od 20 lat i jak sam stwierdził - zaczyna je
traktować jak swój drugi dom. Urokliwa okolica zachwyci niejednego
gościa tych stron, ale kręte, wąskie i wymagające asfaltówki
pozostawią trwały ślad w pamięci tylko fanom czterech kółek.
Tych w ekipie RAMP-a oczywiście nie brakuje. Przyprowadzili ze sobą
18 wozów o sumarycznej mocy maksymalnej 6641 koni mechanicznych.
Mamy tutaj m.in. wściekle czerwonego Jaguara Type F V6S cabrio,
rodzinne kombi, czyli Octavię RS, ale także niewielki, o
zawieszeniu niczym w gokarcie, Mini GP2. Wisienką na torcie jest
Porsche 911 Turbo S. Kierowcy zgodnie przyznają, że to najciekawszy
samochód na zlocie.
Podczas
eventu mieliśmy okazję zasiąść na fotelu pasażera kilku aut
prowadzonych przez profesjonalnych driverów, którzy okazali się
także sympatycznymi rozmówcami. (Załapałem się do Leona FR,
Fiesty ST, Jaguara F-Type i BMW M6). Na brak wrażeń ciężko było
narzekać. Nie było oczywiście mowy, by pozwolono nam prowadzić,
być może na nasze szczęście. Pomijając nawet kwestię
odpowiedzialności finansowej w razie czego... bądźmy szczerzy -
przeciętny kierowca po zdanie egzaminu na prawo jazdy i nawet
kilkunastu latach praktyki nie ma bladego pojęcia o dynamicznej, ale
przede wszystkim bezpiecznej jeździe.
Króciutko
o aparatach. Pełnoklatkowe bezlusterkowce Sony A7 i A7R, które
stanowiły clou programu ze strony Sony, nie wzbudzały we mnie
takiego entuzjazmu jak samochody. Muszę jednak przyznać, że
fotografowanie Alphami sprawiało mi sporo frajdy, co zresztą
opisałem w ich testach. Miała tu miejsce swoista synergia: Sony
zapewniło fajne aparaty, a RAMP postarał się o to, byśmy mieli
czym wypełnić kadry.
Uczestnicy, oprócz fotografowania modelki i
detali aut, zajmowali się także panoramowaniem, które mnie
ewidentnie nie szło (stąd czasem fotografowałem "na odwrót"). Mimo to, wykonałem kilkanaście kadrów, z
których jestem zadowolony. Słońce prześwitujące nisko nad
horyzontem przez cienką warstwę chmur zapewniało prawie
niskokontrastowe oświetlenie o przyjemnej, ciepłej barwie. Należało
jednak pamiętać, że znajdujące się w kadrze drzewa mogą
pozostawić smoliste cienie. Najważniejsze by nic nadmiernie nie
konkurowało z głównym motywem fotografii. Względy porządek w
kadrze jest wskazany. Podobnie jak szybkość podczas panoramowania,
zwłaszcza gdy znajdujemy się relatywnie blisko fotografowanego
pędzącego samochodu.
Na
koniec chciałem wspomnieć o miłej atmosferze jaka panowała na
zlocie. Tworzyli ją ludzie, dla których ich praca
jest pasją. Odnoszę wrażenie, że w naszej obecnej
rzeczywistości to stosunkowo rzadkie połączenie. Miejsce
przyjemności zajmują: rutyna, stres, deadline. Nie mówię tu o
hedoniźmie, ale o zwykłym czerpaniu radości z tego co się robi
zarobkowo. Moim zdaniem - perfect match.