W ostatni weekend wybraliśmy się do Poznania - wycieczka było częściowo sponsorowana przez PKP Intercity (siła Facebooka). Tak czy inaczej, do tej pory nie miałem okazji zwiedzić miasta koziołków, toteż nadrabiam to drobne niedopatrzenie
Dworzec wygląda...tradycyjnie :-D Ale już budują nowy, spieszą się coby na Euro2012 zdążyć:
Pierwszego dnia nie zdążyliśmy na spektakl z rogami:
W międzyczasie podziwiamy kolory kamienic Starego Rynku:
Następnego dnia, tuż przed 12, ludzie i gołębie gromadzili się przed ratuszem:
Nareszcie, są! Ale jakieś takie niemrawe :-P
Kraków, Warszawa, Poznań... Wszystkie pomniki cierpią na tę samą chorobę:
W drodze na wzgórze św. Wojciecha (mało ciekawe samo w sobie):
Pod latarnią:
Inna latarnia w pobliżu Fary:
Pomnik Golema... Wygląda jak jeden facet złożony z czterech:
Bazar na starówce po zmierzchu. Tak właśnie kończy się niechęć do noszenia statywu, tu aparat na śmietniku:
Uliczka (aparat oparty o ścianę):
Ulica Świętosławska (D90 sięgnął bruku):
Front, odbicie, wnętrze:
Korkowe menu:
Dwie fasady:
Gruba warstwa chmur nie pomaga w kwestii ciekawego światła:
Stary Marych podobno nie prowadzi tego roweru, tylko pilnuje:
Wróble dokarmiane brokułami:
Słyszałem o "moście zakochanych" w Krakowie, okazuje się, że w Poznaniu też taki mają. Ciekawe co z rozwodami:
Na koniec kadr z części Poznania, którą można by nazwać "Pragą Poznańską" (w nawiązaniu do warszawskiej, nie czeskiej). Po prostu swojskie klimaty: