wtorek, 6 grudnia 2011
Koziołki się trykają
W ostatni weekend wybraliśmy się do Poznania - wycieczka było częściowo sponsorowana przez PKP Intercity (siła Facebooka). Tak czy inaczej, do tej pory nie miałem okazji zwiedzić miasta koziołków, toteż nadrabiam to drobne niedopatrzenie
Dworzec wygląda...tradycyjnie :-D Ale już budują nowy, spieszą się coby na Euro2012 zdążyć:
Pierwszego dnia nie zdążyliśmy na spektakl z rogami:
W międzyczasie podziwiamy kolory kamienic Starego Rynku:
Następnego dnia, tuż przed 12, ludzie i gołębie gromadzili się przed ratuszem:
Nareszcie, są! Ale jakieś takie niemrawe :-P
Kraków, Warszawa, Poznań... Wszystkie pomniki cierpią na tę samą chorobę:
W drodze na wzgórze św. Wojciecha (mało ciekawe samo w sobie):
Pod latarnią:
Inna latarnia w pobliżu Fary:
Pomnik Golema... Wygląda jak jeden facet złożony z czterech:
Bazar na starówce po zmierzchu. Tak właśnie kończy się niechęć do noszenia statywu, tu aparat na śmietniku:
Uliczka (aparat oparty o ścianę):
Ulica Świętosławska (D90 sięgnął bruku):
Front, odbicie, wnętrze:
Korkowe menu:
Dwie fasady:
Gruba warstwa chmur nie pomaga w kwestii ciekawego światła:
Stary Marych podobno nie prowadzi tego roweru, tylko pilnuje:
Wróble dokarmiane brokułami:
Słyszałem o "moście zakochanych" w Krakowie, okazuje się, że w Poznaniu też taki mają. Ciekawe co z rozwodami:
Na koniec kadr z części Poznania, którą można by nazwać "Pragą Poznańską" (w nawiązaniu do warszawskiej, nie czeskiej). Po prostu swojskie klimaty:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Poznań jest... różny. Bywam w miarę często i są miejscówki naprawdę zacne, ale i totalnie zapuszczone, i to w samym centrum.
OdpowiedzUsuńA propos (braku) statywu - kolega bloger stosuje (z dobrym skutkiem) puszkę piwa ;)
Chociaż woreczek z grochem/ryżem wypadałoby mieć ;-) Zawsze mnie zastanawiało jaka jest różnica w pokazywaniu miejsca przez ludzi tam mieszkających a tych co odwiedzają po raz pierwszy...przypuszczam, że diametralna.
OdpowiedzUsuńHeh, wreszcie mogę się przyjrzeć i skomentować - zrobiliśmy sobie tydzień bez neta i radośnie prawie udało się w nim wytrwać ;)
OdpowiedzUsuńW poznaniu byłem tylko raz przejazdem i pamiętam tylko wnętrze dworca. Dzięki za bliższe spojrzenie, muszę go kiedyś odwiedzić! Tyle tu fajnych kadrów!
Słyszałem o moście zakochanych... w Opolu ;) Niedługo widać będzie się można zapiąć nad Silnicą ;)
Ze statywem mam ten sam problem ;) zapuszcza korzenie w bagażniku i już chyba nie uda mi się go już wyrwać.
Pomnikowa plaga większości pomnikom nadaje jednak troszkę uroku, sam też próbuje robić zdjęcia z nimi. No i podoba mi się to twoje zdjęcie. Podobnie jak latarnie, drzwi i cała reszta. Natalii szczególnie spodobał się pomnik golema i bazarek.
Co do czerwonych drzwi - fantastyczne tony, szkoda że troszkę z ukosa.
A propos zakochanych, czy mógłbyś polecić mi jakąś literaturę ślubną? ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za wizytę obszerny komentarz :-)
OdpowiedzUsuńTydzień bez netu - to brzmi ciekawie - ale czy to był Wasz wybór czy "prezent" od providera? ;-)
Odnośnie zdjęcia drzwi, wciąż zapominam, że przy szerokim kącie trzeba bardzo uważać na skosy - później bardzo widać wszelkie nierówności - obiecuję poprawę (a to zdjęcie należy nieco ulePSzyć ;) )
Kłódeczki nad Silnicą powiadasz? "W Kielcach narodziła się nowa świecka tradycja..." :-D
Litatura ślubna....a możesz mi powiedzieć co to właściwie jest? ;-D Ew. może takie coś pomoże: http://www.ariene.pl/articles.html ?
W gniazdku internet był przez cały czas, wystarczyło tylko kompa włączyć :)
OdpowiedzUsuńNowej tradycji może kiedyś pomogę ;)
Poprzez literaturę ślubną chodziło mi o książki mające w tematyce zagadnienia związane z fotografowaniem na ślubie, czyli jak tego nie spartolić. Pomyślałem, że jak masz już za sobą pierwsze kościelne przygody i tak fajnie ci to wyszło, to może coś czytałeś wartego polecenia :) W linku już kilka wskazówek odnalazłem, dzięki.
Szczerze mówiąc, nie czytałem żadnej książki traktującej o fotografii ślubnej. A jest kilka pozycji na rynku (wyd. Galaktyka, fajne książki wydają btw).
OdpowiedzUsuńJak wygląda rzeczywistość - pewnie się domyślasz - nic nie zastąpi doświadczenia zdobytego w boju ;-)