Odkąd zrobiło się cieplej, chętniej wychodzę w plener :-) Przy okazji wizytowałem parę dni w rodzinnych stronach, co zazwyczaj skutkuje w nowych kadrach. W pierwszy dzień świąt, wybraliśmy się do św. Katarzyny na spacer, przeciwstawiając się świątecznemu obżarstwu ;-]
Puszcza Jodłowa, św. Katarzyna
Przylaszczki natomiast pochodzą z Karczówki. Założyłem Sonnara, więc muszą być kwiatki ;-)
Co ciekawe, tym razem zmusiłem się do wzięcia statywu do lasu, a jako że jeszcze liści ani na lekarstwo, światła było pod dostatkiem. I statyw był zbędny :-]
Makro to to nie jest, ale jak już mam okazję, to próbuję.
Patrząc na Twoją puszcze aż chce się tam być. Nawet moje wspomnienia stamtąd nie są tak dobre ;)
OdpowiedzUsuńPrzylaszczki pyszne, po dłuższym zastanowieniu i napawaniu powiedziałbym, że pierwsze sprawia mi najwięcej radości. Drugie natomiast jest świetnie zmydlone.
PS. Ciekawa godzina zamieszczenia posta;)
Dzięki za wizytę ;-)
OdpowiedzUsuńGodzina taka, bo Blogger ma domyślnie ustawioną jakąś amerykancką ;-)
Do Twoich przylaszczek to moje nie mają startu :-P
Co Ty mnie czarujesz? Ja krok do przodu z wiosną przed Tobą? Wygląda raczej na to, że nie widzę już Twoich pleców za zakrętem :D
OdpowiedzUsuń